Kochani czytelnicy! Magiczna Bracio! Dziś nastał oto wspaniały
dzień, bowiem na Świecie Magii CollegiumMagicae za
chwilę zostanie opublikowany wywiad z Martyną Raduchowską – autorką książki pt.
„Szamanka od Umarlaków”. Tym, którzy nie mieli jeszcze okazji przeczytać owego
dzieła, serdecznie polecam, bo naprawdę warto. Być może już niebawem znów
będziecie mogli wygrać książkę z podpisem autorki :). Jeśli oczywiście
Martyna znów uczyni mi tą przyjemność i zgodzi się podpisać swoje dzieła :).
Na
razie jednak zostawmy te sprawy i przejdźmy do meritum. Życzę wam miłej lektury
i liczę na wasze komentarze :).
Rowindale: Witaj Martyno. Jestem ci wielce wdzięczna
za poświęcony mi czas. Mam nadzieję, że pytania nie będą zbyt męczące. Niestety
mam małe doświadczenie w przeprowadzeniu wywiadów, więc z góry przepraszam za
ewentualne zgrzyty :p
Martyna: Kiedyś musi być ten pierwszy raz, co nie? Cieszę
się, że padło akurat na mnie. I nie ma się czym stresować, ja nie gryzę… zbyt
mocno :) Głęboki wdech i jedziemy z tym koksem.
R: Na początek chciałam ci zadać niezwykle nurtujące mnie
pytanie. Od czego zaczęła się Twoja przygoda z pisaniem?
M: Od momentu, w którym postanowiłam zostać pisarką, a
miałam wtedy jakieś 12 lat, zaczęłam namiętnie skrobać do szuflady. Udało mi
się spłodzić ogromniaste tomiszcze, pierwszą część siedmioksięgu. Ma się
rozumieć, jednotomowe powieści nie interesowały mnie w ogóle, nie widziałam
najmniejszego sensu w pisaniu czegokolwiek, co nie byłoby sagą, a każdą
wzmiankę o opowiadaniu zbywałam pogardliwym prychnięciem. I tak to sobie
trwało, szuflada powoli wypełniała się wzmiankowaną sagą, a ja, siedząc przed
komputerem i klepiąc w klawisze, za cholerę nie wiedziałam, dokąd moja własna
fabuła właściwie zmierza. Mnożyłam wątki, wprowadzałam kolejnych bohaterów, bo
wydawało mi się, że na tym to właśnie polega, że im więcej, tym bardziej epicko.
Doszło nawet do tego, że sama zaczęłam się gubić w dziesiątkach postaci. Nic
zresztą dziwnego, bo jedna do drugiej była podobna jak dwie krople wody. Jak
pisałam o kobiecie, to koniecznie pięknej tak, że dech zapiera, jak o facecie,
to przystojnym, że miękną kolana, jak krew się lała, to całymi potokami (z
opisów wynikało, że człowiek ma jej w sobie nie mniej niż 20 litrów), a jak
łączyłam wątki w intrygę, to w tak zawiłą i tajemną, że sama nie miałam
pojęcia, o co w niej właściwie chodzi…
A potem mi przeszło. Dotarło do mnie, że aby pisać,
niezbędny jest pomysł, a pióro zaczęłam szkolić na kultowych ZakuŻonych
Warsztatach Fahrenheita. Bezcenne doświadczenie. Teksty, które wtedy
spłodziłam, można przeczytać o, tutaj: http://fan-dom.pl/2013/06/08/czerwiec-z-martyna-raduchowska-z-zakuzonych-warsztatatow-fahrenheita/
R: Skąd wziął się pomysł na „Szamankę”? Czy coś konkretnego
było dla ciebie inspiracją, która zapoczątkowała proces powstania tak
wyśmienitej lektury fantasy?
M: Moją bohaterką miała być dziewczyna, która jest
przyzwyczajona do wszechobecnej magii, bo wychowana w rodzinie czarodziejów.
Chciałam, by świadomie i dobrowolnie odrzuciła magiczne życie, by marzyła o
normalności, zwyczajności, które okażą się nieosiągalne z powodu
nadprzyrodzonego daru. Dumając nad tym, jaki dar ma największy potencjał, by
pokrzyżować dziewczynie szyki, doszłam do wniosku, że umiejętność rozmawiania z
umarłymi będzie idealna. I tak to się zaczęło.
R: Ile czasu zajęło ci napisanie „Szamanki od Umarlaków”?
M: Z tego, co pamiętam, pięć miesięcy.
R: Czy pisałaś z myślą o wydaniu książki, czy dopiero na
końcu stwierdziłaś, że to coś co z pewnością spodoba się setkom czytelników?
M: Książki ode mnie wręcz zażądano J Podczas
wdrażania poprawek do opowiadania „Shade” pracująca ze mną redaktorka
oświadczyła, że najwyższy czas napisać coś dłuższego. Wygrzebałam więc stary
tekst i zaczęłam kombinować, wymyślać bohaterów, rozbudowywać fabułę. I
próbowałam wtedy raczej nie myśleć o tym, jak czytelnicy odbiorą mój książkowy
debiut, wyobrażenie ich reakcji było zbyt onieśmielające, dlatego konsekwentnie
wypierałam je ze świadomości.
R: Zauważyłam w Twoim dziele ciekawy sposób kreowania
postaci. Wiele bardzo przypadło mi do gustu, ale najbardziej trójka z nich. Czy
wiesz o kim myślę? :P
M: Hmm, hmm, hmm… Strzelam: Kruchy, Tekla, Ida? :)
R: Trafiłaś w dziesiątkę :D. Uwielbiam ich pod każdym względem, od osobowości po czubki głów :P Przejdźmy jednak dalej. Personifikacja pecha jest dla mnie niesamowitą
inspiracją. Skąd wpadłaś na taki pomysł?
M: Pech ma bardzo ważną rolę do odegrania, choć wpadłam na
nią już po tym, jak wprowadziłam jego wtręty do narracji. Początkowo miał być
to zabieg czysto humorystyczny, jednak już po kilku stronach zaświtał mi w
głowie pewien szatański plan… o którym nie wolno mi mówić zbyt szczegółowo, bo
spojlery to rzecz haniebna ^^ W każdym razie wszystko wyjaśni się w drugim
tomie.
R: Czy któraś z postaci istnieje w realu? To znaczy, czy
Twoi znajomi czytając „Szamankę”, mogą odnaleźć siebie?
M: Pierwowzorem Tekli jest moja siostra, która język ma
ostry jak brzytwa. A sposób mówienia ciotka Idy odziedziczyła po mojej
ówczesnej redaktorce, która bardzo często zwracała się do mnie w trzeciej
osobie. Kruchy również został powołany do życia na czyjś obraz i podobieństwo,
co uwydatni się zwłaszcza w kontynuacji, ponieważ tam łowcy będzie zdecydowanie
więcej. Ida natomiast to po części ja. Odziedziczyła po mnie charakter, cięty język,
zamiłowanie do psychologii. Choć tego nie planowałam, okazuje się, że moja
bohaterka jest do mnie dość znacząco podobna.
R: Wiem, że o pewne rzeczy nie należy autora pytać, ale
bardzo ciekawi mnie jak zbudowałaś świat „Szamanki”? Na czym stawiałaś jego
konstrukcję?
M: Przede wszystkim wybrałam taki świat przedstawiony, w
którym swobodnie mogłabym się poruszać, a zatem padło na moje rodzinne miasto.
Reszta rozrastała się jakoś tak sama z siebie, naturalnie i na bieżąco, podczas
opisywania kolejnych scen. Choć od początku miałam plan fabuły, to dość
elastyczny i wiele rzeczy zwyczajnie wychodziło w praniu. Inaczej sprawy miały
się z kontynuacją, którą miałam zaplanowałam w najdrobniejszym szczególe prawie
cztery lata przed tym, jak zaczęłam ją wreszcie uskuteczniać, i konsekwentnie
trzymałam się swojej wizji.
R: Z pewnością wielu z czytelników w przyszłości również
chciałoby coś napisać i być może wydać. Stąd moje następne pytania. Czy
zechcesz zdradzić nam kulisy powstawania takiej książki? Czy w skrócie
opowiedziałabyś jak wygląda taki proces oraz kto może brać się za pisanie, a
kto raczej powinien odpuścić?
M: Powiem tak: nikt sam nie jest w stanie ocenić, czy jego
pisanina do czegokolwiek się nadaje. Ja miałam wielkie szczęście, że trafiłam
na ZakuŻone Warsztaty Fahrenheita, gdzie grono doświadczonych i kompetentnych
osób, z których co najmniej kilka było (i nadal jest) zawodowymi redaktorami,
oceniało i komentowało zamieszczone na forum teksty. Konstruktywna krytyka to
coś nieopisanie cennego, inaczej autor in spe nie ma szans na rozwój. Wszystkim
aspirującym pisarzom fantastyki gorąco polecam wizytę na Forum Fahenheita, bo
zdaje się, warsztaty nadal są tam prowadzone.
Co się zaś tyczy samej książki, zanim ta się ukaże, gotowy
tekst musi zostać zredagowany. Redaktor wskazuje wszelkie fabularne i językowe
zgrzyty, wytyka błędy logiczne, podsuwa inne rozwiązania, jeśli autorska wizja
jest niewiarygodna, bądź nieprawdopodobna, itd. Wszystko, co zostanie wyłapane
przez redaktora, musi następnie zostać poprawione przez autora. Plik z tekstem
krąży między pisarzem a redaktorem, dopóki wszystko nie będzie cacy J. A
potem pozostaje już tylko zrobić korektę, kiedy to do akcji wkraczają spece od
interpunkcji, łowcy literówek i niewyłapanych wcześniej błędów w pisowni. Na
tym etapie rola autora jest już w zasadzie skończona, pozostaje mu tylko czekać
na projekt okładki, a potem na premierę J
R: Bardzo Ci dziękuję za to, iż mogłam przeprowadzić z Tobą
ten krótki i niekoniecznie umiejętnie przeprowadzony wywiad. Cieszy mnie fakt,
że jesteś tak otwartą osobą dla swoich fanów i pomagasz im. Jestem tego
najlepszym przykładem :P
M: Zawsze do usług J Jeśli pomoc, o którą od czasu
do czasu ktoś mnie poprosi, pozostaje w granicach moich możliwości, nie widzę
żadnego powodu, by odmówić :)
R: Na koniec dodam, że kolejny tom „Szamanki od Umarlaków”,
na który czekam z niecierpliwością, tak jak całkiem spora grupa fanów, jest już
napisany i miejmy nadzieję, ukaże się wkrótce. Teraz moje ostatnie pytanie,
jeśli jeszcze zgodzisz się na nie odpowiedzieć. Co z dalszymi losami Idy
Brzezińskiej?
M: W drugiej części nastrój się zmieni, zrobi się zdecydowanie
mroczniejszy i poważniejszy, choć oczywiście komicznych momentów nie zabraknie.
Ida będzie musiała stawić czoła niezwykle niebezpiecznemu wyzwaniu, które dość
znacznie ją zmieni, zmusi do tego, by wydoroślała i dojrzała. A o reszcie cicho
sza, żeby nie spojlerować :)
R: Już więcej Cię nie męczę. Jeszcze raz wielkie dzięki i
mam nadzieję, że nie masz mnie jeszcze dość. Cieplutko pozdrawiam i trzymam
kciuki za kolejne dzieła, które zapewnie już tłumnie powstają w Twojej
przecudnej wyobraźni :) Powodzenia i weny życzę!
M: Nie dziękuję, żeby nie zapeszać :D I było mi
bardzo miło :)
Na
dziś to by było tyle. Jeszcze raz serdecznie dziękujemy drogiej Martynie za
odpowiedzi na pytania :) i zapraszam wszystkich do przeczytania opowiadania
„Korzeń Tęczy” dostępny w wersji PDF. Może macie jeszcze jakieś pytania do autorki? Jeśli tak,
piszcie je w komentarzach :D
Teraz pozdrawiam was cieplutko, życzę wszystkim udanej pogody i zabawy podczas wakacji! Do
usłyszenia zapewne już niebawem :)
Bardzo ciekawy wywiad ^^
OdpowiedzUsuńAż muszę w najbliższym czasie tą książkę. Ja należę do osób, które uwielbiają duchy, więc to idealna pozycja dla mnie.
O, mam nadzieję, że częściej będziesz tu wstawiała jakieś ciekawe informacje lub wywiady ^^
Pozdrawiam :D
Raion coś chyba głód doskwiera bo zdania niedokończone :] Kto wie, może jeszcze coś ciekawego dorzucę do Świata Magii Collegium Magicae. Może i jakieś witki rozpuszczę, do współpracy ludków zachęcę :p Kto wie, kto wie ;p
Usuń"Aż muszę w najbliższym czasie tą książkę posiąść" XD W sensie wypożyczyć z biblioteki lub kupić. Wybacz, coś zakręcony jestem ostatnio.
UsuńPozdrawiam :D
Być może niebawem znów pojawi się kolejny konkurs gdzie będzie można wygrać pierwszy tom "Szamanki" z dedykacją autorki :)
UsuńTaa.... Tylko ja się jeszcze nie zabrałem za pisanie pracy na ten konkurs ^^'
UsuńAle ja nie mówię o tym co teraz jest ;p ja mówię o następnym ;p
UsuńNo właśnie. Ty już myślisz o następnym, a ja się za prace na ten konkurs nie wziąłem.
Usuń