1 lipca 2013

Wywiader z Martyną Raduchowską!

                Kochani czytelnicy! Magiczna Bracio! Dziś nastał oto wspaniały dzień, bowiem na Świecie Magii CollegiumMagicae za chwilę zostanie opublikowany wywiad z Martyną Raduchowską – autorką książki pt. „Szamanka od Umarlaków”. Tym, którzy nie mieli jeszcze okazji przeczytać owego dzieła, serdecznie polecam, bo naprawdę warto. Być może już niebawem znów będziecie mogli wygrać książkę z podpisem autorki :). Jeśli oczywiście Martyna znów uczyni mi tą przyjemność i zgodzi się podpisać swoje dzieła :).
                Na razie jednak zostawmy te sprawy i przejdźmy do meritum. Życzę wam miłej lektury i liczę na wasze komentarze :).

 Rowindale: Witaj Martyno. Jestem ci wielce wdzięczna za poświęcony mi czas. Mam nadzieję, że pytania nie będą zbyt męczące. Niestety mam małe doświadczenie w przeprowadzeniu wywiadów, więc z góry przepraszam za ewentualne zgrzyty :p

Martyna: Kiedyś musi być ten pierwszy raz, co nie? Cieszę się, że padło akurat na mnie. I nie ma się czym stresować, ja nie gryzę… zbyt mocno :) Głęboki wdech i jedziemy z tym koksem.

R: Na początek chciałam ci zadać niezwykle nurtujące mnie pytanie. Od czego zaczęła się Twoja przygoda z pisaniem?

M: Od momentu, w którym postanowiłam zostać pisarką, a miałam wtedy jakieś 12 lat, zaczęłam namiętnie skrobać do szuflady. Udało mi się spłodzić ogromniaste tomiszcze, pierwszą część siedmioksięgu. Ma się rozumieć, jednotomowe powieści nie interesowały mnie w ogóle, nie widziałam najmniejszego sensu w pisaniu czegokolwiek, co nie byłoby sagą, a każdą wzmiankę o opowiadaniu zbywałam pogardliwym prychnięciem. I tak to sobie trwało, szuflada powoli wypełniała się wzmiankowaną sagą, a ja, siedząc przed komputerem i klepiąc w klawisze, za cholerę nie wiedziałam, dokąd moja własna fabuła właściwie zmierza. Mnożyłam wątki, wprowadzałam kolejnych bohaterów, bo wydawało mi się, że na tym to właśnie polega, że im więcej, tym bardziej epicko. Doszło nawet do tego, że sama zaczęłam się gubić w dziesiątkach postaci. Nic zresztą dziwnego, bo jedna do drugiej była podobna jak dwie krople wody. Jak pisałam o kobiecie, to koniecznie pięknej tak, że dech zapiera, jak o facecie, to przystojnym, że miękną kolana, jak krew się lała, to całymi potokami (z opisów wynikało, że człowiek ma jej w sobie nie mniej niż 20 litrów), a jak łączyłam wątki w intrygę, to w tak zawiłą i tajemną, że sama nie miałam pojęcia, o co w niej właściwie chodzi…

A potem mi przeszło. Dotarło do mnie, że aby pisać, niezbędny jest pomysł, a pióro zaczęłam szkolić na kultowych ZakuŻonych Warsztatach Fahrenheita. Bezcenne doświadczenie. Teksty, które wtedy spłodziłam, można przeczytać o, tutaj: http://fan-dom.pl/2013/06/08/czerwiec-z-martyna-raduchowska-z-zakuzonych-warsztatatow-fahrenheita/

R: Skąd wziął się pomysł na „Szamankę”? Czy coś konkretnego było dla ciebie inspiracją, która zapoczątkowała proces powstania tak wyśmienitej lektury fantasy?

M: Moją bohaterką miała być dziewczyna, która jest przyzwyczajona do wszechobecnej magii, bo wychowana w rodzinie czarodziejów. Chciałam, by świadomie i dobrowolnie odrzuciła magiczne życie, by marzyła o normalności, zwyczajności, które okażą się nieosiągalne z powodu nadprzyrodzonego daru. Dumając nad tym, jaki dar ma największy potencjał, by pokrzyżować dziewczynie szyki, doszłam do wniosku, że umiejętność rozmawiania z umarłymi będzie idealna. I tak to się zaczęło.

R: Ile czasu zajęło ci napisanie „Szamanki od Umarlaków”?

M: Z tego, co pamiętam, pięć miesięcy.

R: Czy pisałaś z myślą o wydaniu książki, czy dopiero na końcu stwierdziłaś, że to coś co z pewnością spodoba się setkom czytelników?

M: Książki ode mnie wręcz zażądano J Podczas wdrażania poprawek do opowiadania „Shade” pracująca ze mną redaktorka oświadczyła, że najwyższy czas napisać coś dłuższego. Wygrzebałam więc stary tekst i zaczęłam kombinować, wymyślać bohaterów, rozbudowywać fabułę. I próbowałam wtedy raczej nie myśleć o tym, jak czytelnicy odbiorą mój książkowy debiut, wyobrażenie ich reakcji było zbyt onieśmielające, dlatego konsekwentnie wypierałam je ze świadomości.

R: Zauważyłam w Twoim dziele ciekawy sposób kreowania postaci. Wiele bardzo przypadło mi do gustu, ale najbardziej trójka z nich. Czy wiesz o kim myślę? :P

M: Hmm, hmm, hmm… Strzelam: Kruchy, Tekla, Ida? :)

R: Trafiłaś w dziesiątkę :D. Uwielbiam ich pod każdym względem, od osobowości po czubki głów :P Przejdźmy jednak dalej. Personifikacja pecha jest dla mnie niesamowitą inspiracją. Skąd wpadłaś na taki pomysł?

M: Pech ma bardzo ważną rolę do odegrania, choć wpadłam na nią już po tym, jak wprowadziłam jego wtręty do narracji. Początkowo miał być to zabieg czysto humorystyczny, jednak już po kilku stronach zaświtał mi w głowie pewien szatański plan… o którym nie wolno mi mówić zbyt szczegółowo, bo spojlery to rzecz haniebna ^^ W każdym razie wszystko wyjaśni się w drugim tomie.

R: Czy któraś z postaci istnieje w realu? To znaczy, czy Twoi znajomi czytając „Szamankę”, mogą odnaleźć siebie?

M: Pierwowzorem Tekli jest moja siostra, która język ma ostry jak brzytwa. A sposób mówienia ciotka Idy odziedziczyła po mojej ówczesnej redaktorce, która bardzo często zwracała się do mnie w trzeciej osobie. Kruchy również został powołany do życia na czyjś obraz i podobieństwo, co uwydatni się zwłaszcza w kontynuacji, ponieważ tam łowcy będzie zdecydowanie więcej. Ida natomiast to po części ja. Odziedziczyła po mnie charakter, cięty język, zamiłowanie do psychologii. Choć tego nie planowałam, okazuje się, że moja bohaterka jest do mnie dość znacząco podobna.

R: Wiem, że o pewne rzeczy nie należy autora pytać, ale bardzo ciekawi mnie jak zbudowałaś świat „Szamanki”? Na czym stawiałaś jego konstrukcję?

M: Przede wszystkim wybrałam taki świat przedstawiony, w którym swobodnie mogłabym się poruszać, a zatem padło na moje rodzinne miasto. Reszta rozrastała się jakoś tak sama z siebie, naturalnie i na bieżąco, podczas opisywania kolejnych scen. Choć od początku miałam plan fabuły, to dość elastyczny i wiele rzeczy zwyczajnie wychodziło w praniu. Inaczej sprawy miały się z kontynuacją, którą miałam zaplanowałam w najdrobniejszym szczególe prawie cztery lata przed tym, jak zaczęłam ją wreszcie uskuteczniać, i konsekwentnie trzymałam się swojej wizji.

R: Z pewnością wielu z czytelników w przyszłości również chciałoby coś napisać i być może wydać. Stąd moje następne pytania. Czy zechcesz zdradzić nam kulisy powstawania takiej książki? Czy w skrócie opowiedziałabyś jak wygląda taki proces oraz kto może brać się za pisanie, a kto raczej powinien odpuścić?

M: Powiem tak: nikt sam nie jest w stanie ocenić, czy jego pisanina do czegokolwiek się nadaje. Ja miałam wielkie szczęście, że trafiłam na ZakuŻone Warsztaty Fahrenheita, gdzie grono doświadczonych i kompetentnych osób, z których co najmniej kilka było (i nadal jest) zawodowymi redaktorami, oceniało i komentowało zamieszczone na forum teksty. Konstruktywna krytyka to coś nieopisanie cennego, inaczej autor in spe nie ma szans na rozwój. Wszystkim aspirującym pisarzom fantastyki gorąco polecam wizytę na Forum Fahenheita, bo zdaje się, warsztaty nadal są tam prowadzone.

Co się zaś tyczy samej książki, zanim ta się ukaże, gotowy tekst musi zostać zredagowany. Redaktor wskazuje wszelkie fabularne i językowe zgrzyty, wytyka błędy logiczne, podsuwa inne rozwiązania, jeśli autorska wizja jest niewiarygodna, bądź nieprawdopodobna, itd. Wszystko, co zostanie wyłapane przez redaktora, musi następnie zostać poprawione przez autora. Plik z tekstem krąży między pisarzem a redaktorem, dopóki wszystko nie będzie cacy J. A potem pozostaje już tylko zrobić korektę, kiedy to do akcji wkraczają spece od interpunkcji, łowcy literówek i niewyłapanych wcześniej błędów w pisowni. Na tym etapie rola autora jest już w zasadzie skończona, pozostaje mu tylko czekać na projekt okładki, a potem na premierę J

R: Bardzo Ci dziękuję za to, iż mogłam przeprowadzić z Tobą ten krótki i niekoniecznie umiejętnie przeprowadzony wywiad. Cieszy mnie fakt, że jesteś tak otwartą osobą dla swoich fanów i pomagasz im. Jestem tego najlepszym przykładem :P

M: Zawsze do usług J Jeśli pomoc, o którą od czasu do czasu ktoś mnie poprosi, pozostaje w granicach moich możliwości, nie widzę żadnego powodu, by odmówić :)

R: Na koniec dodam, że kolejny tom „Szamanki od Umarlaków”, na który czekam z niecierpliwością, tak jak całkiem spora grupa fanów, jest już napisany i miejmy nadzieję, ukaże się wkrótce. Teraz moje ostatnie pytanie, jeśli jeszcze zgodzisz się na nie odpowiedzieć. Co z dalszymi losami Idy Brzezińskiej?

M: W drugiej części nastrój się zmieni, zrobi się zdecydowanie mroczniejszy i poważniejszy, choć oczywiście komicznych momentów nie zabraknie. Ida będzie musiała stawić czoła niezwykle niebezpiecznemu wyzwaniu, które dość znacznie ją zmieni, zmusi do tego, by wydoroślała i dojrzała. A o reszcie cicho sza, żeby nie spojlerować :)

R: Już więcej Cię nie męczę. Jeszcze raz wielkie dzięki i mam nadzieję, że nie masz mnie jeszcze dość. Cieplutko pozdrawiam i trzymam kciuki za kolejne dzieła, które zapewnie już tłumnie powstają w Twojej przecudnej wyobraźni :) Powodzenia i weny życzę!

M: Nie dziękuję, żeby nie zapeszać :D I było mi bardzo miło :)

                 Na dziś to by było tyle. Jeszcze raz serdecznie dziękujemy drogiej Martynie za odpowiedzi na pytania :) i zapraszam wszystkich do przeczytania opowiadania „Korzeń Tęczy” dostępny w wersji PDF. Może macie jeszcze jakieś pytania do autorki? Jeśli tak, piszcie je w komentarzach :D
                Teraz pozdrawiam was cieplutko, życzę wszystkim udanej pogody i zabawy podczas wakacji! Do usłyszenia zapewne już niebawem :)

7 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy wywiad ^^
    Aż muszę w najbliższym czasie tą książkę. Ja należę do osób, które uwielbiają duchy, więc to idealna pozycja dla mnie.
    O, mam nadzieję, że częściej będziesz tu wstawiała jakieś ciekawe informacje lub wywiady ^^
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raion coś chyba głód doskwiera bo zdania niedokończone :] Kto wie, może jeszcze coś ciekawego dorzucę do Świata Magii Collegium Magicae. Może i jakieś witki rozpuszczę, do współpracy ludków zachęcę :p Kto wie, kto wie ;p

      Usuń
    2. "Aż muszę w najbliższym czasie tą książkę posiąść" XD W sensie wypożyczyć z biblioteki lub kupić. Wybacz, coś zakręcony jestem ostatnio.
      Pozdrawiam :D

      Usuń
    3. Być może niebawem znów pojawi się kolejny konkurs gdzie będzie można wygrać pierwszy tom "Szamanki" z dedykacją autorki :)

      Usuń
    4. Taa.... Tylko ja się jeszcze nie zabrałem za pisanie pracy na ten konkurs ^^'

      Usuń
    5. Ale ja nie mówię o tym co teraz jest ;p ja mówię o następnym ;p

      Usuń
    6. No właśnie. Ty już myślisz o następnym, a ja się za prace na ten konkurs nie wziąłem.

      Usuń